|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:48, 12 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Może jutro usiądzie do pisania... w każdym razie postara się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 9:30, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Bardzo się cieszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:22, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Na moment zajrzyjmy do Ponderosy...
Kolejny, upalny dzień miał się ku końcowi. Zmęczeni pracownicy Ponderosy zasiedli do kolacji. Jedli w milczeniu nie mając siły, ani ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Zaraz po posiłku zarządca rancza Candy Canaday wydał polecenia na kolejny dzień i przypomniał wszystkim o tym, że nazajutrz rozpoczynają pracę o czwartej rano. Oczywiście, nie wzbudziło to entuzjazmu wśród pracowników. Ciężko szurając butami, wstali od stołu. Jedni poszli wprost do baraku położyć się. Drudzy odświeżywszy się nieco ruszyli do Virginia City. O niczym, bowiem tak nie marzyli, jak o zimnym piwie i partyjce pokera. Tymczasem Candy równie zmęczony, jak jego podwładni ruszył w kierunku małego padoku, gdzie wraz z innymi końmi był jego wierzchowiec Rasty. Po drodze wstąpił do stajni po zgrzebło, kopystkę i maść do kopyt. Wziął też wiecheć słomy, którą zazwyczaj przecierał Rasty’ego. Candy nigdy nie zapominał o swoim koniu, a czas spędzony na jego pielęgnacji był dla niego wytchnieniem i okazją do przemyślenia różnych spraw.
- Tak to już jest, Rasty. Kobiety potrafią sprowadzić człowieka na manowce. Najgorsze, gdy się zakochasz – mówił Candy, szczotkując grzbiet konia – wtedy to koniec. Przepadłeś i tylko głową bić w mur. Wiedziałem, że panna Cole nie jest dla mnie. Co ja sobie, do licha, wyobrażałem całując ją na tej cholernej polance?! Kwiatków mi się zachciało! Romantyk, psia kość, się znalazł. Mówię ci, Rasty, to koniec. A teraz, gdy tak pośpiesznie wyjechała, to jestem więcej niż pewien, że żadnych szans u niej nie miałem. Co taka pani nauczycielka mogłaby widzieć w kimś takim, jak ja? A ja? Co niby miałbym jej do zaoferowania? Izbę w baraku? A do tego ta wstrętna baba musiała rozpuścić plotki o Indii i o mnie. Skąd ta wściekła Cucumber w ogóle dowiedziała się, że my… - tu roześmiał się ironicznie. – Jacy my? Widzisz, Rasty, twój pan za dużo sobie wyobraża. Jak ktoś nie ma szczęścia w miłości, to, powinien mieć, chociaż w karty.
- A, co nie masz? Wczoraj wieczorem w „Silver dollar” wygrałeś niezłą sumkę – rzekł ktoś za jego plecami. Candy odwrócił się gwałtownie i ujrzał dobrotliwą, uśmiechniętą twarz Hossa Cartwrighta.
- To ty. Słyszałeś? – westchnął ciężko i powrócił do przerwanej czynności. Rasty cicho zarżał, jakby na potwierdzenie kiepskiego nastroju swego pana.
- Trudno było nie usłyszeć. Straszliwie użalasz się nad sobą.
- Mam powód – stwierdził z zacięciem Candy.
- Doprawdy? – zakpił Hoss. - Zdaje się, że ten „powód” wyjechał dziś rano do Topeki.
- A, co niby miałoby mnie to obchodzić? To dorosła kobieta, może jeździć gdzie jej się podoba.
- Nie powiesz mi, że wyjazd panny Cole nie zrobił na tobie żadnego wrażenia – Hoss przyglądał się spod oka przyjacielowi. – Candy, gdybyś nie wiedział, to trochę cię już znam. Zwykle nie masz tak dużo do powiedzenia, chyba, że na kimś lub na czymś bardzo ci zależy.
- Mnie? Zależy? – prychnął Candy. – Żarty sobie ze mnie stroisz?
- Gdzieżbym śmiał – odparł z obojętnym wyrazem twarzy Hoss. Na chwilę zapadła cisza. Candy skupił całą uwagę na czyszczeniu konia. Był wściekły na siebie za to swoje gadulstwo.
- Chcesz, czegoś od mnie? – spytał nie patrząc na Hossa.
- Właściwie to nie.
- No, i dobrze.
- Nie mam pojęcia, co ona w tobie widzi – rzekł skrzywiwszy się Hoss. – Gdy odwoziłem ją na stację to rozglądała się za tobą. Miała nadzieję, że się z nią pożegnasz.
- A, po co?
- Jeszcze się pytasz? Candy, może nie znam się na kobietach…
- Nie znasz się.
- …ale panna Cole lubi ciebie, może nawet więcej niż lubi.
- Niemożliwe – odparł Candy nadal czyszcząc konia.
- To, dlaczego była bliska płaczu, gdy wsiadała do pociągu?
- Nie mam pojęcia.
- Candy, a może ty jej coś zrobiłeś?
- A w zęby chcesz? – warknął poczerwieniały na twarzy mężczyzna.
- No, teraz mówisz do rzeczy. Dlaczego nie przyjechałeś się z nią pożegnać?
- Przecież wiesz, że musiałem jechać na północne pastwisko.
- Wiem, ale nic by się nie stało, gdybyś to zrobił później. Panna Cole i tak ma wystarczająco dużo zmartwień. Ty nie musiałeś jej dokładać kolejnych.
- W Topece jej przejdzie – odparł Candy i zaczął nacierać słomą boki Rasty’ego.
- W Topece dopiero się zacznie.
- Co?
- Nie wiesz? – Hoss udał zdziwionego, po czym z ironią w głosie powiedział: - no, tak, przecież północne pastwisko jest ważniejsze od uczuć młodej kobiety.
- Mów, o co chodzi – wycedził przez zęby Candy.
- Naprawdę ciebie to interesuje?
- Nie prowokuj mnie… mów i to natychmiast.
- Ojciec panny Cole jest ciężko chory, dlatego musiała jechać do Topeki. Problem w tym, że jej relacje z ojcem nie są najlepsze, ale ze względu na jego stan może będzie zmuszona zrezygnować z pracy w Virginia City.
- Nic nie wiedziałem – wydusił z siebie Candy.
- Gdybyś dał jej szansę może wszystko by ci wyjaśniła.
- Ona tam zostanie, prawda?
- Powiedziała, że postara się wrócić przed rozpoczęciem roku szkolnego. Dała mi też dla ciebie list, choć nie wiem, czy powinienem ci go dać.
- Dawaj i to już – krzyknął Candy odrzucając od siebie wiecheć słomy.
- Masz – rzekł Hoss wyjmując list z kieszeni kamizelki. Canaday delikatnie wziął białą kopertę zaadresowaną drobnym kobiecym pismem. Z wrażenia zagryzł wargi. Chciał natychmiast zostać sam, ale Hoss jakoś nie miał zamiaru zająć się własnymi sprawami.
- Coś jeszcze? - spytał niezbyt grzecznie Candy.
- Tylko tyle, że w piątek będziemy mieć gości.
- I, co?
- A to, że trzeba przygotować Ponderosę na ich przyjęcie. Twoja pomoc by się przydała.
- Dobrze, pomogę – odparł Candy – a teraz mógłbym zostać sam?
- Jasne – Hoss pokiwał ze zrozumieniem głową. – A i daj już spokój Rasty’emu. Ma dość ty twoich zabiegów pielęgnacyjnych. Aż dziw, że jeszcze cię nie kopnął.
- To dobrze wychowany koń.
- W przeciwieństwie do jego pana – mruknął pod nosem Hoss.
- Punkt dla ciebie – odparł zawstydzony Candy. – Przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło.
- Może miłość – podpowiedział Hoss.
- Może. Nie myślałem, że aż tak mnie trafi. Kiedyś dawno byłem…
- Zakochany?
- Żonaty.
- Miałeś żonę? – oczy Hossa zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. – Nigdy nie mówiłeś.
- Nie było, o czym – odparł posmutniały Candy. – Byłem młody i bardzo zakochany. Myślałem, że ona również, ale pomyliłem się. Wkrótce nasz ślub został unieważniony.
- Jak to?
- Jej ojciec tak sobie zażyczył, a ona…
- Nie sprzeciwiła się?
- Cóż… pewnie zrozumiała, że popełniła błąd. Od tamtej pory nie chciałem z nikim się wiązać, nigdzie zamieszkać na stałe. Dopiero tu w Ponderosie zacząłem oswajać się z myślą, że mógłbym żyć normalnie. Mieć dom, rodzinę.
- Pomyślałeś, że z panną Cole mógłbyś stworzyć taką rodzinę?
- Przemknęło mi to przez myśl, ale ona jest taka… taka…
- Jaka?
- Sam nie wiem – Candy wzruszył ramionami. – Onieśmiela mnie. Boję się, że zbłaźnię się przed nią. Ona jest taka mądra.
- Jest nauczycielką – Hoss uśmiechnął się.
- No, właśnie – odparł Candy. – Momentami czułem się jak uczeń przy tablicy. To zupełnie bez sensu. Powinienem o niej zapomnieć. Im szybciej tym lepiej.
- Może najpierw przeczytaj list od panny Cole i dopiero wtedy podejmij decyzję.
- A, co to zmieni? Ona i ja to dwa różne światy – westchnął Candy.
- Widzę, że nieźle cię wzięło – Hoss poklepał Canaday’a po ramieniu. – Poużalaj się nad sobą, a potem przyjdź do domu. Musimy ustalić plan działania.
- Plan działania? – spytał Candy, utkwiwszy zdumiony wzrok w Hossie.
- No, co ty? Nie pamiętasz?
- Co mam pamiętać?
- Dopiero, co mówiłem ci, że w piątek będziemy mieć gości. Musimy przygotować dom. Jest mnóstwo pracy, a czasu mało. Oprzytomnij chłopie, bo jesteś nam potrzebny. Potem będziesz mógł bujać w chmurach ile tylko zapragniesz.
- Co to za goście?
- Znajomi Ann i Adama, ale to niespodzianka – zastrzegł Hoss. – Pamiętaj, Ann na razie o niczym nie może się dowiedzieć. Niepotrzebnie tylko by się forsowała, a w jej stanie to niewskazane.
- Jasne – Candy skinął głową. – A, jak ona się czuje? Widziałem, że znowu był doktor Martin.
- Na razie bez zmian, ale lepiej, żeby Adam już wrócił.
- Jest źle?
- Nie, ale dobrze też nie jest – odparł Hoss.
- Przykro mi. Ann jest taką serdeczną osobą.
- To prawda. Niektórzy jednak mają zastrzeżenia, co do niej.
- Co takiego?
- To, co słyszałeś. Przedwczoraj moja Edna ścięła się z Almą Cucumber.
- Z tą starą plotkarą? A, o co poszło?
- Cucumber obraziła Ann, nazywając ją tanią dziewką. Edna stanęła w jej obronie i koniec końców, pokłóciły się tak, że pół miasta miało widowisko.
- Tej babie należy się porządna nauczka. O pannie Cole też wygadywała bzdury wyssane z palca.
- Problem w tym, że w przypadku Ann, to nie do końca były takie bzdury.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Widzisz, moją bratową życie zmusiło do pracy w saloonie, w Placerville. I tam właśnie poznał ją Adam. Pani Cucumber, nie wiadomo skąd dowiedziała się o tym i zrobiła z tego sensację na całe miasto. Nie muszę ci mówić, co wygadywała. Teraz wszyscy o niczym innym nie mówią, a tato boi się, że te rewelacje dotrą do Ann. Wiesz, czym mogłoby się to skończyć?
- Wiem. Pogadam z chłopakami, żeby trzymali gęby na kłódkę, ale zawsze istnieje możliwość, że któryś coś palnie.
- Twoja w tym głowa, żeby do piątku z niczym się nie wysypali.
- Masz to, jak w banku. Większość z nich już odpoczywa, a z pozostałymi pogadam, jak tylko wrócą z Virginia City.
- Dziękuję. – Hoss uśmiechnął się nieznacznie i dodał: - Pasujecie do siebie. Ty i panna Cole. Nie zmarnuj tego. Byłoby naprawdę szkoda.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 22:37, 13 Maj 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:09, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
 
cudnie, widzę, ze Aderato dało się ubłagać A rezultat, jak zawsze, wyśmienity i smakowity
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ewelina
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:23, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Potwierdzam - wyśmienite i smakowite. Komentarz wstawię jutro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:49, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Kolejny, upalny dzień miał się ku końcowi. Zmęczeni pracownicy Ponderosy zasiedli do kolacji. Jedli w milczeniu nie mając siły, ani ochoty na jakąkolwiek rozmowę. |
Ciężka praca, upał… nie dziwi małomówność
Cytat: | Candy Canaday wydał polecenia na kolejny dzień i przypomniał wszystkim o tym, że nazajutrz rozpoczynają pracę o czwartej rano. |
Czwarta rano? Az mi się zimno zrobiło…
Cytat: | Jedni poszli wprost do baraku położyć się. Drudzy odświeżywszy się nieco ruszyli do Virginia City. O niczym, bowiem tak nie marzyli, jak o zimnym piwie i partyjce pokera. |
Wstawszy przed czwarta rano teraz nie marzyli o niczym innym jak pokerze i piwie? To już chyba uzależnienie.
Cytat: | Tymczasem Candy równie zmęczony, jak jego podwładni ruszył w kierunku małego padoku, gdzie wraz z innymi końmi był jego wierzchowiec Rasty. Po drodze wstąpił do stajni po zgrzebło, kopystkę i maść do kopyt. Wziął też wiecheć słomy, którą zazwyczaj przecierał Rasty’ego. |
Przynajmniej Rasty ma coś z tego wszystkiego Oby Candy nie zapomniał o kilku kostkach cukru
Cytat: | Tak to już jest, Rasty. Kobiety potrafią sprowadzić człowieka na manowce. Najgorsze, gdy się zakochasz – mówił Candy, szczotkując grzbiet konia – wtedy to koniec. Przepadłeś i tylko głową bić w mur. |
No tak, od dawien dawna wiadomo, ze kobieta to byt piekielny
Cytat: | Co ja sobie, do licha, wyobrażałem całując ją na tej cholernej polance?! Kwiatków mi się zachciało! Romantyk, psia kość, się znalazł. |
To musiała być piękna scena…
Cytat: | A teraz, gdy tak pośpiesznie wyjechała, to jestem więcej niż pewien, że żadnych szans u niej nie miałem. Co taka pani nauczycielka mogłaby widzieć w kimś takim, jak ja? A ja? Co niby miałbym jej do zaoferowania? Izbę w baraku? |
Candy rozżalony i zmaltretowany
Cytat: | Skąd ta wściekła Cucumber w ogóle dowiedziała się, że my… - tu roześmiał się ironicznie. – Jacy my? Widzisz, Rasty, twój pan za dużo sobie wyobraża. Jak ktoś nie ma szczęścia w miłości, to, powinien mieć, chociaż w karty. |
Za dużo szczęścia na tym świecie by było, gdyby to się tak ukałdało
Cytat: | A, co nie masz? Wczoraj wieczorem w „Silver dollar” wygrałeś niezłą sumkę – rzekł ktoś za jego plecami. |
Ha! A jednak! I jeszcze marudzi
Cytat: | Trudno było nie usłyszeć. Straszliwie użalasz się nad sobą.
- Mam powód – stwierdził z zacięciem Candy. |
Trudno wszystko tłumić w sobie, czasem trzeba coś z siebie wyrzucić
Cytat: | Zdaje się, że ten „powód” wyjechał dziś rano do Topeki.
- A, co niby miałoby mnie to obchodzić? To dorosła kobieta, może jeździć gdzie jej się podoba. |
Oj, na pewno w jego głosie brzmiała pewność i przekonanie
Cytat: | Mnie? Zależy? – prychnął Candy. – Żarty sobie ze mnie stroisz?
- Gdzieżbym śmiał – odparł z obojętnym wyrazem twarzy Hoss. Na chwilę zapadła cisza. Candy skupił całą uwagę na czyszczeniu konia. Był wściekły na siebie za to swoje gadulstwo. |
Słowa są źródłem nieporozumień, jak uczy literatura
Cytat: | Nie mam pojęcia, co ona w tobie widzi – rzekł skrzywiwszy się Hoss. – Gdy odwoziłem ją na stację to rozglądała się za tobą. Miała nadzieję, że się z nią pożegnasz.
- A, po co?
- Jeszcze się pytasz? Candy, może nie znam się na kobietach…
- Nie znasz się. |
Cytat: | …ale panna Cole lubi ciebie, może nawet więcej niż lubi.
- Niemożliwe – odparł Candy nadal czyszcząc konia.
- To, dlaczego była bliska płaczu, gdy wsiadała do pociągu?
- Nie mam pojęcia.
- Candy, a może ty jej coś zrobiłeś? |
Hoss wykazuje się nadzwyczajnym sprytem w tej rozmowie
Cytat: | W Topece jej przejdzie – odparł Candy i zaczął nacierać słomą boki Rasty’ego.
- W Topece dopiero się zacznie.
- Co?
- Nie wiesz? – Hoss udał zdziwionego, po czym z ironią w głosie powiedział: - no, tak, przecież północne pastwisko jest ważniejsze od uczuć młodej kobiety.
- Mów, o co chodzi – wycedził przez zęby Candy.
- Naprawdę ciebie to interesuje?
- Nie prowokuj mnie… mów i to natychmiast.
- Ojciec panny Cole jest ciężko chory, dlatego musiała jechać do Topeki. Problem w tym, że jej relacje z ojcem nie są najlepsze, ale ze względu na jego stan może będzie zmuszona zrezygnować z pracy w Virginia City. |
No, jej wyjazd nie zapowiada się wesoło. Szkoda, że jej tego wyjazdu nic nie osłodziło…
Cytat: | Powiedziała, że postara się wrócić przed rozpoczęciem roku szkolnego. Dała mi też dla ciebie list, choć nie wiem, czy powinienem ci go dać.
- Dawaj i to już – krzyknął Candy odrzucając od siebie wiecheć słomy.
- Masz – rzekł Hoss wyjmując list z kieszeni kamizelki. Canaday delikatnie wziął białą kopertę zaadresowaną drobnym kobiecym pismem. Z wrażenia zagryzł wargi. |
India, choć na pewno zmartwiona i bardzo zawiedziona nie straciła rozumu i po prostu napisała kilka słów. A co ważne, postarała się, by dotarły one do adresata
Cytat: | Jasne – Hoss pokiwał ze zrozumieniem głową. – A i daj już spokój Rasty’emu. Ma dość ty twoich zabiegów pielęgnacyjnych. Aż dziw, że jeszcze cię nie kopnął.
- To dobrze wychowany koń.
- W przeciwieństwie do jego pana – mruknął pod nosem Hoss. |
… i Rasty zarżał z zadowoleniem
Cytat: | Pomyślałeś, że z panną Cole mógłbyś stworzyć taką rodzinę?
- Przemknęło mi to przez myśl, ale ona jest taka… taka…
- Jaka?
- Sam nie wiem – Candy wzruszył ramionami. – Onieśmiela mnie. Boję się, że zbłaźnię się przed nią. Ona jest taka mądra. |
Oj tam, oj tam Myśl o rodzinie, może córka odziedziczy inteligencję po matce
Cytat: | A, co to zmieni? Ona i ja to dwa różne światy – westchnął Candy.
- Widzę, że nieźle cię wzięło – Hoss poklepał Canaday’a po ramieniu. – Poużalaj się nad sobą, |
Oj wzięło, wzięło…
Cytat: | Plan działania? – spytał Candy, utkwiwszy zdumiony wzrok w Hossie.
- No, co ty? Nie pamiętasz?
- Co mam pamiętać?
- Dopiero, co mówiłem ci, że w piątek będziemy mieć gości. |
Percepcja u Candy’ego ograniczona została do tej białej koperty
Cytat: | Znajomi Ann i Adama, ale to niespodzianka – zastrzegł Hoss. – Pamiętaj, Ann na razie o niczym nie może się dowiedzieć. Niepotrzebnie tylko by się forsowała, a w jej stanie to niewskazane. |
Goście? A któż to taki?
Cytat: | Widzisz, moją bratową życie zmusiło do pracy w saloonie, w Placerville. I tam właśnie poznał ją Adam. Pani Cucumber, nie wiadomo skąd dowiedziała się o tym i zrobiła z tego sensację na całe miasto. |
No właśnie, skąd?
Świetny, ciekawy odcinek Dziękuję serdecznie Aderato i czekam na wiecej Jacy to goście odwiedzają Ponderosę? Co będzie z Ann? Co India napisała w liście? Z niecierpliwą cierpliwością poganiam Aderato
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:48, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Senszen, dziękuję serdecznie za długi i interesujący komentarz. Candy wyszedł mi taki trochę... zdezorientowany Wpadł jak śliwka w kompot i chyba nie w pełni to do niego dociera. Te wypady kowboi na piwo i poker, gdy w perspektywie mają pobudkę o czwartej rano, tylko z pozoru mogą wydawać się dziwne. Oni są przyzwyczajeni i zahartowani. Najwyżej pojadą do pracy wprost od pokerowego stolika Aderato, obiecała, że się postara.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:04, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Oni są przyzwyczajeni i zahartowani. Najwyżej pojadą do pracy wprost od pokerowego stolika |
pozazdrościć wytrzymałości
Trzymam kciuki, by Aderato chciała współpracować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:09, 13 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Na razie przejawia dobre chęci
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ewelina
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 11:50, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tymczasem Candy równie zmęczony, jak jego podwładni ruszył w kierunku małego padoku, gdzie wraz z innymi końmi był jego wierzchowiec Rasty. Po drodze wstąpił do stajni po zgrzebło, kopystkę i maść do kopyt. Wziął też wiecheć słomy, którą zazwyczaj przecierał Rasty’ego. Candy nigdy nie zapominał o swoim koniu, a czas spędzony na jego pielęgnacji był dla niego wytchnieniem i okazją do przemyślenia różnych spraw. |
O tak, zmęczony kowboj po pracy relaksuje się pielęgnacją swego konia. Przy okazji porozmawia sobie z nim
Cytat: | - Tak to już jest, Rasty. Kobiety potrafią sprowadzić człowieka na manowce. Najgorsze, gdy się zakochasz – mówił Candy, szczotkując grzbiet konia – wtedy to koniec. Przepadłeś i tylko głową bić w mur. Wiedziałem, że panna Cole nie jest dla mnie. Co ja sobie, do licha, wyobrażałem całując ją na tej cholernej polance?! Kwiatków mi się zachciało! Romantyk, psia kość, się znalazł. Mówię ci, Rasty, to koniec. |
Zwierzyć z kłopotów sercowych, poradzić się też warto
Cytat: | A teraz, gdy tak pośpiesznie wyjechała, to jestem więcej niż pewien, że żadnych szans u niej nie miałem. Co taka pani nauczycielka mogłaby widzieć w kimś takim, jak ja? A ja? Co niby miałbym jej do zaoferowania? Izbę w baraku? |
Candy czuje się niedowartościowany. Mam nadzieję, że Rusty poprawi jego samoocenę
Cytat: | - A, co nie masz? Wczoraj wieczorem w „Silver dollar” wygrałeś niezłą sumkę – rzekł ktoś za jego plecami. Candy odwrócił się gwałtownie i ujrzał dobrotliwą, uśmiechniętą twarz Hossa Cartwrighta.
- To ty. Słyszałeś? – westchnął ciężko i powrócił do przerwanej czynności. Rasty cicho zarżał, jakby na potwierdzenie kiepskiego nastroju swego pana.
- Trudno było nie usłyszeć. Straszliwie użalasz się nad sobą.
- Mam powód – stwierdził z zacięciem Candy.
- Doprawdy? – zakpił Hoss. - Zdaje się, że ten „powód” wyjechał dziś rano do Topeki. |
Część monologu Candy'ego usłyszał Hoss, jednak stwierdził, że Candy przesadnie się użala nad sobą
Cytat: | - Nie mam pojęcia, co ona w tobie widzi – rzekł skrzywiwszy się Hoss. – Gdy odwoziłem ją na stację to rozglądała się za tobą. Miała nadzieję, że się z nią pożegnasz.
- A, po co?
- Jeszcze się pytasz? Candy, może nie znam się na kobietach…
- Nie znasz się.
- …ale panna Cole lubi ciebie, może nawet więcej niż lubi.
- Niemożliwe – odparł Candy nadal czyszcząc konia. |
Candy'ego pochłania czyszczenie konia, ale słucha tego, co mówi Hoss. Cóż, nadal ma niską samoocenę i uważa, że panna India to za dobra partia dla kowboja
Cytat: | - Wiem, ale nic by się nie stało, gdybyś to zrobił później. Panna Cole i tak ma wystarczająco dużo zmartwień. Ty nie musiałeś jej dokładać kolejnych.
- W Topece jej przejdzie – odparł Candy i zaczął nacierać słomą boki Rasty’ego.
- W Topece dopiero się zacznie.
- Co?
- Nie wiesz? – Hoss udał zdziwionego, po czym z ironią w głosie powiedział: - no, tak, przecież północne pastwisko jest ważniejsze od uczuć młodej kobiety.
- Mów, o co chodzi – wycedził przez zęby Candy. |
Hoss coś wie
Cytat: | - Nie prowokuj mnie… mów i to natychmiast.
- Ojciec panny Cole jest ciężko chory, dlatego musiała jechać do Topeki. Problem w tym, że jej relacje z ojcem nie są najlepsze, ale ze względu na jego stan może będzie zmuszona zrezygnować z pracy w Virginia City.
- Nic nie wiedziałem – wydusił z siebie Candy.
- Gdybyś dał jej szansę może wszystko by ci wyjaśniła. |
I wszystko jasne! Panna Cole ma rodzinne zmartwienie, nie zlekceważyła Candy'ego - przeciwnie, rozglądała się, czy przybył żeby się z nią pożegnać
Cytat: | Dała mi też dla ciebie list, choć nie wiem, czy powinienem ci go dać.
- Dawaj i to już – krzyknął Candy odrzucając od siebie wiecheć słomy.
- Masz – rzekł Hoss wyjmując list z kieszeni kamizelki. Canaday delikatnie wziął białą kopertę zaadresowaną drobnym kobiecym pismem. Z wrażenia zagryzł wargi. Chciał natychmiast zostać sam, ale Hoss jakoś nie miał zamiaru zająć się własnymi sprawami.
- Coś jeszcze? - spytał niezbyt grzecznie Candy. |
To już koniec pucowania Rusty'ego?
Cytat: | – A i daj już spokój Rasty’emu. Ma dość ty twoich zabiegów pielęgnacyjnych. Aż dziw, że jeszcze cię nie kopnął.
- To dobrze wychowany koń.
- W przeciwieństwie do jego pana – mruknął pod nosem Hoss.
- Punkt dla ciebie – odparł zawstydzony Candy. – Przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło.
- Może miłość – podpowiedział Hoss. … |
Teraz Candy chyba chce zostać sam
Cytat: | - Miałeś żonę? – oczy Hossa zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. – Nigdy nie mówiłeś.
- Nie było, o czym – odparł posmutniały Candy. – Byłem młody i bardzo zakochany. Myślałem, że ona również, ale pomyliłem się. Wkrótce nasz ślub został unieważniony.
- Jak to?
- Jej ojciec tak sobie zażyczył, a ona…
- Nie sprzeciwiła się?
- Cóż… pewnie zrozumiała, że popełniła błąd. |
Candy do tej pory nie chwalił się tym faktem
Cytat: | - Sam nie wiem – Candy wzruszył ramionami. – Onieśmiela mnie. Boję się, że zbłaźnię się przed nią. Ona jest taka mądra.
- Jest nauczycielką – Hoss uśmiechnął się.
- No, właśnie – odparł Candy. – Momentami czułem się jak uczeń przy tablicy. To zupełnie bez sensu. Powinienem o niej zapomnieć. Im szybciej tym lepiej.
- Może najpierw przeczytaj list od panny Cole i dopiero wtedy podejmij decyzję.
- A, co to zmieni? Ona i ja to dwa różne światy – westchnął Candy. |
A ten znowu swoje ... jojczy i jojczy
Cytat: | - Na razie bez zmian, ale lepiej, żeby Adam już wrócił.
- Jest źle?
- Nie, ale dobrze też nie jest – odparł Hoss.
- Przykro mi. Ann jest taką serdeczną osobą. |
A tu co się wydarzyło? Komplikacje z ciążą?
Cytat: | - Cucumber obraziła Ann, nazywając ją tanią dziewką. Edna stanęła w jej obronie i koniec końców, pokłóciły się tak, że pół miasta miało widowisko.
- Tej babie należy się porządna nauczka. O pannie Cole też wygadywała bzdury wyssane z palca.
- Problem w tym, że w przypadku Ann, to nie do końca były takie bzdury.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Widzisz, moją bratową życie zmusiło do pracy w saloonie, w Placerville. I tam właśnie poznał ją Adam. Pani Cucumber, nie wiadomo skąd dowiedziała się o tym i zrobiła z tego sensację na całe miasto. |
Żona Hossa jest bardzo rodzinna. Ostro zareagowała na obrazę Ann
Bardzo ciekawie się rozwinęło - zabawny monolog Candy'ego. To znaczy zabawny dla czytającego, bo on raczej się użala nad sobą. Pewnie ma kompleksy ... bo panna Cole to nauczycielka, wykształcona, ładna, sympatyczna. Na pewno jest zakochany, bo widzi w niej wszystkie zalety. U siebie niestety ich nie dostrzega. Może to i dobrze, skromność to też dobra cecha, a India pewnie wie, ile wart jest Candy Hoss wystąpił tu jako skrzydlaty amorek? Kupidynek? W każdym razie i opowiedział Candy'emu o rozczarowaniu Indii, przekazał list od niej - nie odmówił sobie oczywiście lekkiego droczenia się z zakochanym. W tle kłopoty, plotki zazdrosnej baby, które mogą zdenerwować, a co za tym idzie zaszkodzić Ann. Dobrze, że Edna babę pogoniła, ale przez to sprawa stała się głośna.. Można liczyć na Candy'ego, że przypilnuje pracowników, żeby któremuś nie wyrwała się jakaś uwaga. Całość bardzo fajna i po przeczytaniu niecierpliwie się czeka na kontynuację. Mam nadzieję, że Wena przyłoży się i niedługo dowiem się o dalszych losach bohaterów 
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 16:03, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ewelino, bardzo, bardzo dziękuję, za ciekawy komentarz Rozśmieszył mnie Hoss jako kupidynek - cudo! Wena na razie współpracuje. Mam nadzieję, że się nie znarowi i jutro będę mogła wkleić ciąg dalszy opowieści
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ewelina
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 2682
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 16:53, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
To cudownie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 12:54, 16 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
ADA
Administrator
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 8733
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 19:20, 16 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Wiem, wiem obiecałam, ale jak to nieraz bywa plany sobie, życie sobie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Senszen
Moderator artystyczny
Dołączył: 22 Kwi 2017
Posty: 6553
Przeczytał: 7 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 21:37, 16 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Szkoda... ale poczekam cierpliwie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|